Jakiś czas temu podejrzałam na blogu Anity jej ogródek, o
tu. My z syneczkiem założyliśmy sobie swój. Także maleńki, ale całkiem pożyteczny - wszystko do zjedzenia i wszystko aż kipi witaminami.

To zioła jeszcze z zeszłego roku. Cały czas rosną, więc szkoda mi je wyrzucić, chociaż nie prezentują się zbyt dobrze. W doniczce są: bazylia cytrynowa, tymianek i szczypiorek czosnkowy (to sianko).

Trzy cebulki, z których rośnie nam szczypiorek. Jedna jak widać jest wyjątkowo oporna i nie chce z niej nic urosnąć.

Tutaj kiełki rzodkiewki. Wystawione z szafki tylko do zdjęcia. Produkcja ich wcale nie jest skomplikowana i wcale nie jest potrzebna żadna kiełkownica. Zwykły słoik i gaza całkowicie wystarczy.

No i na koniec rzeżucha, którą po prostu uwielbiam. Wsadzana dzisiaj rano, więc nic jeszcze nie widać. Muszę dosadzić jeszcze przynajmniej jedno opakowanie, bo do Wielkanocy raczej nie wytrzyma. Zje się sama.