W końcu pozbyłam się jednego z moich dwóch głównych problemów na blogu. Nadal nie mogę z mojego komputera wejść na główną stronę mojego bloga, bo przekierowuje mnie na inną. Nie mogę zatem podejrzeć wersji końcowej postów, ani wejść na paski boczne. Strasznie mnie to irytuje, bo nie umiem sobie z tym poradzić. Mogę natomiast załączać zdjęcia, więc chociaż tyle mam na pociechę.
Jesteśmy już po chrzcinach. Wszystko się udało, maluch nie płakał, przespał większość mszy. Obudziły go dopiero dzwonki na koniec. Restauracja też się spisała, wszystko było dobre, ciepłe, zrobione na czas. Kelnerki miłe i uśmiechnięte, mimo że posiedzieliśmy dosyć długo. No i zrobili wszystko za mnie za przystępną cenę. My tylko kupiliśmy alkohol. Dostaliśmy wiele pięknych prezentów, ale ja mam dwa ulubione - kołderkę i poduszkę motylek do wózka hand made z wyszytym imieniem. Chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego tak mi się spodobała. Drugi prezent to zaproszenie na sesję zdjęciową dla całej rodziny. Jakby ktoś miał wątpliwości co kupić na prezent maluchowi to bardzo polecam oba!
Wracając jednak do pieluszek. Zrobiłam je jak maluch jeszcze siedział w brzuszku. Rozmiar S był jak najbardziej prawidłowy, ale jak pisałam we wcześniejszym poście, to kiepski pomysł pieluszkować w ten sposób noworodki. Oczywiście biorę pod uwagę tylko i wyłącznie wygodę mamy.
To mój prototyp. Nie wszystko w niej jest udane, ale nie jest zła jak na pierwszy raz.
A to druga, już bardziej przemyślana.
Uszyłam także kilka wkładów z tetry, mikrofibry, frotty, frotty i polara. Najlepsze i najwygodniejsze dla mnie jest połączenie frotty i polara. Można je stosować zarówno w otulaczach, jak i kieszonkach. Pozostałe wkłady stosując w otulaczach wymagają dodatkowej wkładki z polarka, żeby odciągała wilgoć i pozostawiała suchą pupcię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz