Ręczniczek i pieluszkę udało mi się uszyć przed narodzeniem mojego drugiego malucha, kocyk natomiast szyłam następnego dnia po wyjściu ze szpitala, siedząc na kółku do pływania mojego pierwszego syna zresztą... :P Wszystkie trzy twory są recyklingiem, czyli tak jak lubię najbardziej. Najpierw kocyk - kupiłam śliczną bawełnę, którą obszyłam stary kocyk polarowy Mateuszka. Jest cieplutki i mięsisty, na chłodniejsze dni.
Jak widać, z obszywaniem dziury się nie bawiłam - przeszyłam po prawej stronie maszyną i już. Całość zrobiłam w godzinkę, ale patrząc na okoliczności nie ma się co dziwić, że było mi wszystko jedno jakie będzie wykończenie.
Ręczniczek to także w pewnym stopniu recykling. Użyłam ręcznika, który już jakiś czas leżał w szafce, ale nie był "w obiegu" i bawełny, takiej pościelówki. No i jest ręczniczek z kapturkiem.
Pieluszka to także recykling - biała flanelka po Mateuszku i znowu kawałek bawełny. Używam jako podkładu wszędzie tam, gdzie trzeba położyć niemowlaka, np. u lekarza, na kanapie, przy zmianie pieluszki itp.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz