sobota, 24 lipca 2010

Grill



Uwielbiam grillować!! Smaczne jedzonko, sączenie piwa, a wszystko tak pomału, leniwie. Ostatnio z mężem wypróbowaliśmy kilka nowych przepisów. Były szaszłyki, różne mięska w różnych marynatach, ale chyba najlepsze były ziemniaczki!! Przepis wymyśliłam w biegu i nie ma tutaj żadnych proporcji. Są pyszne i polecam, jednak wymagają trochę pracy. Na początek trzeba ugotować ziemniaki i przestudzić, tak by można było je wziąć do ręki i nie poparzyć się. Ugotowane przekroić na pół i łyżeczką wyskrobać środek (ile się da, ale tak by nie przedziurawić). Następnie do dziurek należy włożyć farsz - pokrojony drobno przesmażony boczek z cebulką, papryką i doprawiony solą, pieprzem ziołowym, oregano i bazylią. Dołożyć kawałek żółtego sera i przykryć drugą połówką. Całość zawinąć w folię aluminiową i zapiekać. Pycha!!

wtorek, 20 lipca 2010

Nadrabiam zaległości

Candy u Rozity. Nie ma zdjęcia, bo to co będzie do wygrania, to niespodzianka. A tutaj link do tego candy. Ach może wreszcie się uda...

A tak poza tym to jak ktoś nie zna, to niech zajrzy na blog Rozity. Naprawdę warto!!! Ja co zajrzę, to jestem zachwycona. Polecam!!!

Dinozaury


Byliśmy dzisiaj obejrzeć dinozaury w dinoparku w Kołacinku. O tutaj. Niestety żadnych zdjęć nie zrobiłam, więc będą tylko ze stronki.
Skupię się tylko na wrażeniach. Dinozaury bardzo ładnie przedstawione, ale kurcze jakoś do mnie nie przemówiły. Miałam wyobrażenie, że były większe w rzeczywistości, ale to pewnie wzięło mi się pod wpływem Jurajskiego Parku. Ośrodek rozbudował się, jest więcej atrakcji, ale i zdzierania pieniążków. Jak dziecko chce odkopać dinozaura-to 3 zł, jak chcemy wejść do krainy baśni to 6 zł. Mimo, że wstęp oczywiście odpłatny. Za darmo jest za to pani przewodnik i naprawdę warto poczekać na nią. Jest świetna!Widać, że właściciele pracują nad tym miejscem, jest coraz ładniej i klimatyczniej. Dla dzieci atrakcje, ale ja bym tam chętnie pojechała na jakieś szkolenie. Bo jest tam niezwykle klimatycznie. Piwko nad tym stawikiem wieczorem pewnie smakuje wybornie.
No i przyszedł czas na wnioski końcowe, bo niestety nie mam znowu czasu na pisanie. Warto czy nie warto? Warto, tylko trzeba zabrać gruby portfel ze sobą, bo inaczej zostaje tylko spacer dookoła stawiku w towarzystwie wymarłych.

No i zapomniałam napisać jak wrażenia maleństwa, otóż niezachwycony. Chyba jeszcze za mały..

wtorek, 13 lipca 2010

Jestem

Dłuuuuugo mnie nie było. Bardzo mi Was brakowało i tego blogowego światka. Mam mnóstwo zaległości na Waszych blogach i pewnie jak usiądę to wsiąknę na amen.
A dlaczego mnie nie było? Na początek mnie złożyła choroba, tak że nawet nie byłam w stanie siedzieć, leżałam plackiem. Nie pamiętam kiedy w ogóle chorowałam, a co dopiero tak, zwłaszcza przed rozpoczęciem pracy. Nic nie wspominałam wcześniej, bo nie chciałam zapeszyć. To właściwie staż, bo z pracą u nas ciężko, ale zawsze lepsze to niż nic. Maluch w związku z tym poszedł do klubu malucha. Z początku było ciężko i jemu i nam, ale już jest nieźle. Zaraz po tym przyjechała do nas siostra męża, która na stałe mieszka w Anglii. Razem z nią przyleciał jej synek, który jest tylko dwa miesiące młodszy od naszego, więc jak najwięcej czasu spędzaliśmy z nimi. A w praktyce wyglądało to tak, że albo my szliśmy w gości, albo goście siedzieli u nas, mycie i spać. Zero czasu na nic. A gdy już polecieli do domu, komputer nam siadł. Po prostu nie chciał się włączyć. Zanim został postawiony na nogi też się zeszło, w związku z tym piszę dopiero teraz.Jak już wspomniałam nie miałam na nic czasu, więc maszyna zdążyła się zakurzyć. Na początek przedstawię kilka zdjęć (wiem, fatalnej jakości) zeszytu z kursu szycia, na który chodziła moja babcia, gdy miała dwadzieścia kilka lat. Pierwsza strona, to obowiązkowo modlitwa. Każda dziewczyna musiała taką wpisać.
No i kilka stron, wszystko dla miary zasadniczej.

To wykrój becika dla noworodka:

Między stronami zeszytu znalazłam kilka wycinków z gazet. Teraz już się tak nie pisze..

A na koniec kilka zdjęć potworka. Miała być sowa, ale w końcu wyszedł on. Taki śmieszny przytulaniec.