piątek, 7 stycznia 2011

Quiet book - część trzecia

Quiet book skończyłam przed świętami. Była prezentem od Mikołaja i wygrała z innymi prezentami! Maluch bawił się tylko nią. Teraz już jego zapał opadł, ale i tak chętnie wybiera ją spośród innych zabawek.

Na pierwszym zdjęciu dobrze widać także sposób łączenia. Poszczególne strony zszyłam ze sobą, a żeby zatuszować szwy przykleiłam na brzeg książeczki pasek filcu za pomocą taśmy. Taśmę kupiłam w Ikei i pierwotne jej przeznaczenie było do podwijania zasłon, tu sprawdziła się znakomicie.

Na okładkę naszyłam ulubienicę synka - świnkę Peppę. Tę bajkę może oglądać w każdej ilości, dlatego musimy mu ją bardzo ograniczać. Literka M, to pierwsza literka jego imienia.

Książeczka zapinana jest na klamerkę, to część smyczy reklamowej jakiejś firmy. Tasiemka także pochodzi ze smyczy. Synuś potrafi pół godziny ją zapinać. Przy odpinaniu jeszcze muszę mu pomagać.
Na tej stronie jeździ pociąg na tasiemce, a za każdym drzewkiem czeka niespodzianka.
Wśród gałęzi schował się ptaszek,....
...a pod choinką wśród trawy - grzybek.


Pod kamieniem mieszka wąż.
Jest na tasiemce, żeby za daleko nie poszedł. Brzuszek zielony, oczka z koralików. To chyba jedyna rzecz, z której nie jestem zadowolona. No nie udał się po prostu.
Kolejna strona to kieszonka, a w niej układanka.
Na tej stronie pole uprawne z zajączkiem. Jak maluch go zobaczył powiedział, że to ał. W jego języku to znaczy piesek. No może być i piesek :)
Warzywka także na tasiemkach, żeby się nie pogubiły.
Tutaj golas do ubrania z szafą na suwak.
A w szafie ubranie na zimną porę...
... i na ciepłą.
Żyrafa do nauki wiązania. Na razie właściwie nie używana, to chyba jeszcze za wcześnie dla niego.
Tutaj telefon z ruchomą wskazówką do nauki cyferek i koraliki do przesuwania.
Światła na rzepy.
Zadaniem dziecka jest dopasowanie odpowiedniego koloru.
Doniczka z kwiatkami do nauki zapinania guzików.
Tak wygląda po przyczepieniu kwiatków.
Ostatnia strona to data, tak na pamiątkę.

10 komentarzy:

  1. Świetna jest,super zajęcie dla malutkich rączek:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem Ci tak... Jak pokazywałaś "zajawki" to zapowiadało się nieźle. Ale całość - AAAAAAAAAA Kopara opada!!!!! Fantastyczne!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki dziewczyny, Wasze komentarze dają kopa!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniała. Co prawda nie mam dla kogo, ale chyba popracuję nad podobną książeczką. Twoja bardzo mi się podoba! Zwłaszcza domek i pole...chociaż... wszystko jest świetne!

    Pozdrawiam
    K.

    OdpowiedzUsuń
  5. WSPANIAŁA!!! Jak mi dzieciaki sprokurują jakiegoś wnuka, ściągnę pomysł. Można?

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze raz dziękuję. Prawie fruwam pod sufitem od Waszych miłych komentarzy!
    Korzystajcie z pomysłów ile chcecie.

    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Cud,miód pomysł rewelacyjny to już pisałam ale efekt końcowy zapiera dech-serio.Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialna!!! Świetny pomysł:) Tyle mamy tych plastkiowych zabawek w sklepach, a Ty pokazujesz, że można coś świetnego zrobić własnoręcznie dla dziecka. O wiele to pożyteczniejsze, symaptyczniejsze i... bardziej ekonomiczne;) Niż kupowanie kolejnego edu-gadżetu:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Respect :-) Długo zajęło ci szycie? Naprawdę jestem pod wrażeniem...

    OdpowiedzUsuń
  10. Zwiedzam sobie Twój blog i jestem pod wrażeniem rzeczy, które wykonujesz...Książeczka baaardzo pomysłowa...super!!!

    OdpowiedzUsuń