Dzięki blogowi Anelagdam i Smyka dotarłam do różnych ciekawych blogów, gdzie kreatywne mamy i ojcowie bawią się ze swoimi dziećmi. To niektóre adresy blogów, do których warto zajrzeć, żeby chociaż podpatrzeć pomysły na wspólne zabawy:
http://at-home-adventures.blogspot.com/
http://bawimy-sie.blogspot.com/
http://alwaysarting-colorcolorcolor.blogspot.com/
http://dodziecizpasja.blogspot.com/
http://kacikmalegoczlowieka.blogspot.com/
http://lilla-a-design.blogspot.com/
http://madebyjoel.blogspot.com/
http://mymontessori4.blogspot.com/
http://pinkandgreenmama.blogspot.com/
http://sukienkispodenki.blogspot.com/
Dowiedziałam się z nich także o metodzie Montessori, która w olbrzymim skrócie oznacza naukę poprzez zabawę. No i już następnego dnia maluch nakręcał nakrętki na śrubki (przy czym musiał dopasować odpowiedni rozmiar) i przeplatał drucik przez łyżkę cedzakową.
Zrobiliśmy też zakupy do naszych kreatywnych zabaw. Prawdziwe zabawki Montessori są bardzo drogie, dlatego stwierdziłam, że nie będziemy przepłacać i zrobimy je sobie sami. Wszystko kupiliśmy za naprawdę niewielkie pieniądze w sklepach "wszystko po 4 zł".
Szklane kamyki do przekładania, liczenia, układania:
Do tego samego celu szklane kulki:
Drewniana układanka do nauki cyferek:
Stempelki do twórczych zabaw, a także do nauki liczenia (będziemy stemplować tyle razy ile podana cyfra):
Literki magnesy do nauki literek i układania wyrazów (tu się muszę pochwalić - mój dwuletni synek zna literki, mylą mu się tylko te typowe np. M i W, B i P):
Klocki konstrukcyjne do wtykania w otwory:
Postanowiłam też, że oprócz dotychczasowej tematyki ruszę z działem poświęconym właśnie zabawom z dziećmi. Może Wam się przyda.
W Irlandii mozna wyslac dzieciaczki albo do zwyklego przedszkola pre-school albo wlasnie do Montessori. Roznica polega na tym ze w Montessori do zabaw wplataja elementy nauki liczenia czy literek, podczas gdy w pre-school klada nacisk na zabawe- tak mi to w kazdym razie wytlumaczyla znajoma irlandzka mama.
OdpowiedzUsuńmoja cora poki co nie chodzi nigdzie
ale co do zabawek
to staramy sie kupowac takie edukacyjne i rozwijajace wyobraznie-niestety nie wszyscy znajomi i rodzina zdaja sie to rozumiec :/
ostatnia rewelacja to zwykle drewniane klocki, ktore poki co sa myjnia i torami dla pociagow ale pewnie niedlugo beda miastem dla pamperkow :)
zabieram sie do zrobienia quiet book - ktore wg mnie to istna rewelacja
Jak ja się cieszę, że mój blog się na coś przydał! Gotowanie (przesypywanie, przelewanie, wałkowanie, wycinanie kształtów) to też czystej wody Montessori :)
OdpowiedzUsuńO tak Bo, nie wszyscy rozumieją, że jednak warto kupić taką rozwijającą zabawkę. Taką zabawką zazwyczaj dziecko zajmuje się dłużej, bo jest poprostu ciekwsza. Tego typu zabawki raczej mają porównywalną cenę z innymi, a nie żadko są tańsze. Wystarczy zwykłe pudełko i zabawa trwa przez pół dnia.
OdpowiedzUsuńAnelagdam, pewnie że się przydał. Oba Twoje blogi podczytuję regularnie. My też przelewamy i przesypujemy, a póżniej sprzątamy i sprzątamy. A właściwie ja, bo maluch już robi co innego.
Serdeczne pozdrowienia
Dziewczyny! Montessori to żadna "nauka przez zabawę"! To żadne "wplatanie nauki literek do zabawy"! To całe podejście do dziecka, to cała filozofia patrzenia na nie, to uporządkowany świat reguł. Nauczyciel (rodzic) posługujący się tą metodą, postępuje wobec dziecka w określony sposób, w określony sposób organizuje zabawy i całą przestrzeń, w jakiej funkcjonuje dziecko. Proszę, nie spłycajcie tego tak! Polecam Wam stronę: http://www.bycrodzicami.pl. Znajdziecie tam mnóstwo artykułów na temat pedagogiki Marii Montessori.
OdpowiedzUsuńI właśnie to, że maluch nie sprząta po zabawach (że robisz to Ty, nie pokazujesz mu, jak to robić - oczywiście, że nie zrobi tego "dobrze"! ale nie uczy się życia w odpowiedzialności, nie uczy się samodzielności w wykonywaniu określonych zadań) to przeczy podejściu Marii Montessori...
K, masz rację, spłyciłam nazywając Montessori nauką przez zabawę, bo to cała filozofia. Wiem o tym, ale nie chciałam ze szczegółami opisywać na czym to dokładnie polega, bo o tym można by napisać niejedną książkę. Istnieje też wiele blogów poświęconych tej tematyce. Ja dałam tylko sygnał, że jest coś takiego i jak ktoś się zainteresuje, to sobie po prostu doczyta o tym w innym miejscu. A co do sprzątania, to od zawsze maluch ma obowiązek sprzątania po sobie i nie wynika to z zasad Montessori, tylko z poczucia obowiązku. Nie robi tego idealnie, dlatego jak skończy sprzątać po swojemu, ja sprzątam po swojemu.
OdpowiedzUsuńDzięki za ciekawego linka, będę zaglądać na tę stronkę.
Serdecznie pozdrawiam