sobota, 3 listopada 2012

Prawie zdążyłam

 
 Wiem, że u nas nie ma tradycji Haloween i wcale nie chcę, żeby była. Narody się mieszają, tradycje też, ale w tym czasie w Polsce jest inne święto i inne tradycje i to właśnie je trzeba pielęgnować. Mimo to, z maluchem postanowiliśmy zrobić coś "strasznego". Zrobiliśmy więc pająka i dynie. Dynie miały być ze strasznymi minami, ale zostały takie. Przydają się w gotowaniu.

I znowu mnie tu długo nie było. I znowu mi wstyd. Teraz powinno się to troszkę zmienić, ale ciemne wieczory nastrajają jedynie do pójścia spać. No zobaczymy, będzie jak będzie.
A co poza tym? Maluch chodzi do przedszkola, niby państwowe, ale we wrześniu na wszystkie składki wydałam ok. 680 zł! Po rozłożeniu tego na miesiące, wyszłoby mniej więcej tyle co, opłaty w prywatnym przedszkolu. A jak panie same zrobiły składkę na dzień nauczyciela na symbolicznego kwiatka (tak było napisane) po 10 zł od dziecka, to się już mocno zdenerwowałam! I nie dałam, jakby to rzeczywiście miało iść na kwiaty, to każda z wieńcem by do domu wróciła. No nic, to taki mój bunt. A przedszkole ogólnie zaspokaja potrzeby mojego dziecka, chodzi tam bardzo chętnie, uczy się wierszyków, piosenek. Są organizowane w przedszkolu przedstawienia, przyjeżdża teatr, filharmonia. Ogólna moja ocena jest na plus.
U mnie też zmiany. Zmieniłam stanowisko, pracuję wreszcie w swoim zawodzie jako specjalista ds. inżynierii produkcji. Jestem zadowolona, choć to bardzo stresująca praca.

A teraz biegnę do Was na blogi!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz