Wracam powoli do życia. Maluch przywlókł do domu grypę żołądkową. Najpierw chorował syn, potem mąż, a na końcu ja. Tak ze zdwojoną siłą mam wrażenie. Nikomu nie życzę. Mąż cwaniak wyleczony mówił do mnie Rico. Kto ogląda Pingwiny z Madagaskaru, ten wie o co chodzi :) A swoją drogą uwielbiam! I mogę w każdej ilości.
Święta coraz bliżej, ja jak zwykle spóźniona. Wiele by się chciało, niewiele dam radę zrobić. Chyba powinnam być już do tego przyzwyczajona. Na razie ozdóbki w fazie moich marzeń ciągle. No ale nie jest do końca tak źle, bo mamy całe stado bałwanów, w tym jeden mój szyty.
Wiecie dlaczego blogger przekręca zdjęcia i jak je wstawić, żeby były na prosto? Bo ja już zrezygnowałam.
ostatni balwan jest po prostu rozwalajacy :D
OdpowiedzUsuńoj jeszcze mi sie nie zdarzyly problemy ze zdjeciami