Maluch dzisiaj był bardzo łaskawy dla swojej mamusi i zwinął się do łóżeczka już o 20. Kazał rzucić wszystko i położyć go spać. Uwielbiam jak jest taki! No i zamiast siąść do swojej wielkiej pasji, matka polka postanowiła upiec drożdżowe bułeczki. Pojęcia zielonego nie mam na temat pieczenia. Ani ani! Mało tego - nigdy nie jem ciast, ani ciasteczek, nie przepadam. Muszę mieć naprawdę wielką ochotę, żeby zjeść coś słodkiego, a ciasto to już ostateczność. Ale przecież jestem panią domu, a panie domu pieką ciasta. No to i ja się wzięłam. Kupiłam wszystko co potrzeba i pełna wiary w powodzenie całego przedsięwzięcia zaczęłam przeglądać przepisy i wybrałam ten przepis. Na oko prościzna, ale już na samym początku pojawił się problem. Co to takiego rozczyn. Na szczęście mamusia moja wie co to takiego, a tak przy okazji to się szczerze zdziwiła, że wpadłam na taki pomysł, ale ok, skoro sama tego chcę. No a potem mleko - ma być ciepłe, ale zagotowane i wystudzone czy tylko podgrzane? Mamusia też wiedziała. No to spoko, lecimy dalej. Wrzuciłam wszystko jak w przepisie do miski, robot na stojaku wszystko wymieszał. Rozczyn mi nawet urósł, aż byłam z siebie dumna. Tylko coś mnie tknęło, żebym jeszcze raz przeczytała przepis. No tak! Miało być trzy czwarte łyżeczki soli - a nie 3-4 łyżeczki. Spróbowałam - całość do wywalenia. Ale spoko matka polka nie poddaje się zbyt łatwo! Robię wszystko jeszcze raz! A tu znowu niespodzianka. Mąki zabrakło, ale matka polka nie poddaje się tak łatwo. Jest jeszcze ta do kotletów. Lepsza ta niż żadna. No i poszło. Soli tym razem wsypałam szczyptę. Dalej jakoś całkiem nieźle poszło. Wyrosło mi prawie pod sufit. W piekarniku urosło jeszcze, a pachnie! Zniewalająco! A wtedy matka polka bardzo z siebie zadowolona spojrzała na blat - bułeczki nie zostały wysmarowane jajeczkiem z mleczkiem! Cóż, za gładko mi szło. Ale i tak efekt przerósł moje oczekiwania. Na noc zjadłam ciepłą bułeczkę, a teraz mnie brzuch boli, ale co tam. Warto było. Są pyszne! Tak wyglądają:
No i jeszcze ksiązka Nory Roberts:
Jak zaczęłam, to już nie mogłam się oderwać. Polecam!!!
Dlaczego ten wirtualny świat jest taki okrutny? Bułeczki pachną, a nie można ich zjeść.
OdpowiedzUsuńMasz rację. Okrutny :)
OdpowiedzUsuń