Poszłam do stolika zaadresowałam koperty, załadowałam zawartość i znowu stanęłam karnie w kolejce. Stoję i czekam, i czekam... W końcu przyszła moja kolej, a pani prosi panią obok. Jakbym była niewidzialna i ten cały wózek też. Ale nie dałam się i proszę znaczki na listy i kładę jej te koperty. Rzuca mi cenę i już. A gdzie zważenie kopert?? Nie było na to czasu, pani obsługiwała już panią za mną... No i teraz trochę boję się, że adresatki będą musiały dopłacić, co już mnie mocno zdenerwuje.
Ale przechodząc do konkluzji tego wywodu, to wysłałam drobiazgi do dziewczyn, które wzięły udział w mojej zabawie "podaj dalej". W tym tygodniu niespodzianki powinny dotrzeć.
Ale przechodząc do konkluzji tego wywodu, to wysłałam drobiazgi do dziewczyn, które wzięły udział w mojej zabawie "podaj dalej". W tym tygodniu niespodzianki powinny dotrzeć.
Ha, mnie z brzuchem przepuszczono na poczcie najwyżej dwa razy... Ale to pikuś. Natomiast ta urzędniczka o której piszesz to jakiś dziwny babon ;)
OdpowiedzUsuńpoczta to poczta - uprzejmość Pań maleje wraz ze wzrostem kolejki przed okienkiem ;) Zawsze staję w obronie Pań niewidocznych (w ciąży i z dziećmi) bo wiem że same o to nie poproszą - jak tylko widzę je w długiej kolejce w której i ja stoję, zaraz na głos (a głos mam donośny) zapytuję czy może Państwo z kolejki przepuszczą tę Panią, w końcu mają one pierwszeństwo.... efekt jest murowany ;) wszyscy nagle niewidoczna Panią dostrzegają i posłusznie się przesuwają aby ustąpić miejsca, nawet nie mrukną słówka sprzeciwu ;) trzeba wychowywać społeczeństwo! mam nadzieję że kiedyś jak ja będę w podobnej sytuacji znajdzie się ktoś kto pomyśli też o mnie ;) pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, coś w tym jest. Wraz ze wzrostem kolejki maleje uprzejmość obsługujących. A panie w ciąży, albo z małymi dziećmi zupełnie znikają.
OdpowiedzUsuń